Tego wieczoru zjadłam najbardziej ostrą i zarazem najpyszniejszą zupę w życiu. Było to curry z krewetkami i ananasem. Po powrocie to Warszawy czyniłam wszelkie wysiłki by odtworzyć smak tamtego wieczoru. Udało się całkiem nieźle :)
Do zrobienia curry potrzebne będą: korzeń imbiru, trawa cytrynowa (najlepsza z dostępnych to mrożona), jeden ząbek czosnku, liście kafiru (limonki), dwie papryczki chilli, szare krewetki, zielona pasta curry, mleczko kokosowe (najlepiej light - jest wtedy bardziej płynne i lżejsze)oraz ananas - świeży lub z puszki. Do woka na rozgrzaną oliwę wrzucamy duże plastry imbiru (ok. 5), papryczki chilli (bez pestek), ząbek czosnku w całości - rozgnieciony pięścią lub nożem, liście kafiru (3) oraz rozbitą lekko tłuczkiem do mięsa trawę cytrynową. Na przyprawy wrzucamy obrane wcześniej krewetki (warto również pamiętać o wcześniejszym wyjęciu przewodu pokarmowego z krewetek.
Gdy krewetki się zaróżowią, należy wyjąć je z woka, aby nie stwardniały. Do przypraw wlewamy mleczko kokosowe oraz pastę curry. Dusimy przez 15 min, a następnie wrzucamy pokrojonego ananasa (wraz z odrobiną soku jeśli jest z puszki) oraz krewetki. Jeśli ktoś lubi można dodać odrobinę sosu sojowego. Smacznego! Ola