Do takiego wniosku doszłam kończąc jedną z dzisiejszych rozmów telefonicznych. Rozmowę przeprowadziłam z Panem, który (o zgrozo) postanowił założyć kilka miesięcy temu studio graficzne o identycznie brzmiącej nazwie i praktycznie identycznym logotypie. Wojtek się zdenerwował, ma prawo, zakładał STUDIO2X2 przeszło 4 lata temu, a tu nagle taki psikus. Aby uniknąć walki na noże postanowiłam do Pana zadzwonić.
- Dzień dobry (mówię do Pana miłym głosem) z tej strony Ola Naborczyk-Staniewska ze Studio2x2
- Dzień dobry
- Dzwonię, żeby porozmawiać z Panem na temat dyskomfortowej sytuacji, w której się znaleźliśmy, należałoby ją jakoś rozwiązać.
- Ja nie mam teraz czasu,5 minut, proszę zadzwonić później.
<< hmm. myślę sobie, zdenerwował się. Tylko czemu, w końcu to ja mogę być bardziej zirytowana całą sytuacją...>>
- Dobrze, zajmę tylko Panu pięć minut. Uważam, że sytuacja, w której się znaleźliśmy jest niekomfortowa zarówno dla Pana jak i dla nas. Jest to zdecydowanie konflikt biznesowy, który należało by rozwiązać, bo tak jak jest teraz, być nie może. Zdaję sobie sprawę z tego, że może nie znalazł nas Pan wcześniej, nie przeszperał Google, nie sprawdził strony STGU. Trudno. Zdecydowanie jednak nie mogą dwie firmy nazywać się tak samo i mieć bardzo podobnego logotypu. Może powinniśmy się spotkać? Porozmawiać? zastanowić się jak tę dyskomfortową sytuację rozwiązać?
- Oskarża mnie Pani! Ja nic nie będę zmieniał! W moim logo są dwie dwójki, a w Pani dwie S, ja nic o Was nie wiedziałem. << słyszę w słuchawce i mam dziwne poczucie, że chyba słabo mnie było słychać...
Dlatego na spokojnie jeszcze raz rozpoczynam moją tyradę tym razem głośniej.>>
- Panie XX, dzwonię do Pana nie po to by Pana oskarżać, tylko by nakreślić zaistniałą sytuację i jak ludzie na poziomie, wspólnie, razem, kulturalnie dojść do consensusu. Zastanowić się co zrobić aby nie wchodzić sobie w paradę, dlatego proszę Pana aby na spokojnie przemyślał, co moglibyśmy zrobić. Ja ze swojej strony proponuję zmianę w Pana przypadku słowa Studio i zastąpienia go innym, może należałoby zmienić logo. Proszę się zastanowić, dać mi znać telefonicznie, jesteśmy również otwarci na spotkanie (mówię wyraźnie, bo może rzeczywiście coś z tym telefonem się dzieje)
- Nie wymusi Pani teraz na mnie zmiany loga, które mam już prawie rok!
<12 marca 2013
Nie potrafimy ze sobą rozmawiać
Do takiego wniosku doszłam kończąc jedną z dzisiejszych rozmów telefonicznych. Rozmowę przeprowadziłam z Panem, który (o zgrozo) postanowił założyć kilka miesięcy temu studio graficzne o identycznie brzmiącej nazwie i praktycznie identycznym logotypie. Wojtek się zdenerwował, ma prawo, zakładał STUDIO2X2 przeszło 4 lata temu, a tu nagle taki psikus. Aby uniknąć walki na noże postanowiłam do Pana zadzwonić.
- Dzień dobry (mówię do Pana miłym głosem) z tej strony Ola Naborczyk-Staniewska ze Studio2x2
- Dzień dobry
- Dzwonię, żeby porozmawiać z Panem na temat dyskomfortowej sytuacji, w której się znaleźliśmy, należałoby ją jakoś rozwiązać.
- Ja nie mam teraz czasu,5 minut, proszę zadzwonić później.
<< hmm. myślę sobie, zdenerwował się. Tylko czemu, w końcu to ja mogę być bardziej zirytowana całą sytuacją...>>
- Dobrze, zajmę tylko Panu pięć minut. Uważam, że sytuacja, w której się znaleźliśmy jest niekomfortowa zarówno dla Pana jak i dla nas. Jest to zdecydowanie konflikt biznesowy, który należało by rozwiązać, bo tak jak jest teraz, być nie może. Zdaję sobie sprawę z tego, że może nie znalazł nas Pan wcześniej, nie przeszperał Google, nie sprawdził strony STGU. Trudno. Zdecydowanie jednak nie mogą dwie firmy nazywać się tak samo i mieć bardzo podobnego logotypu. Może powinniśmy się spotkać? Porozmawiać? zastanowić się jak tę dyskomfortową sytuację rozwiązać?
- Oskarża mnie Pani! Ja nic nie będę zmieniał! W moim logo są dwie dwójki, a w Pani dwie S, ja nic o Was nie wiedziałem. << słyszę w słuchawce i mam dziwne poczucie, że chyba słabo mnie było słychać...
Dlatego na spokojnie jeszcze raz rozpoczynam moją tyradę tym razem głośniej.>>
- Panie XX, dzwonię do Pana nie po to by Pana oskarżać, tylko by nakreślić zaistniałą sytuację i jak ludzie na poziomie, wspólnie, razem, kulturalnie dojść do consensusu. Zastanowić się co zrobić aby nie wchodzić sobie w paradę, dlatego proszę Pana aby na spokojnie przemyślał, co moglibyśmy zrobić. Ja ze swojej strony proponuję zmianę w Pana przypadku słowa Studio i zastąpienia go innym, może należałoby zmienić logo. Proszę się zastanowić, dać mi znać telefonicznie, jesteśmy również otwarci na spotkanie (mówię wyraźnie, bo może rzeczywiście coś z tym telefonem się dzieje)
- Nie wymusi Pani teraz na mnie zmiany loga, które mam już prawie rok!
<27 stycznia 2013
Ostre curry z ananasem i krewetkami
Tego wieczoru zjadłam najbardziej ostrą i zarazem najpyszniejszą zupę w życiu. Było to curry z krewetkami i ananasem. Po powrocie to Warszawy czyniłam wszelkie wysiłki by odtworzyć smak tamtego wieczoru. Udało się całkiem nieźle :)
Do zrobienia curry potrzebne będą: korzeń imbiru, trawa cytrynowa (najlepsza z dostępnych to mrożona), jeden ząbek czosnku, liście kafiru (limonki), dwie papryczki chilli, szare krewetki, zielona pasta curry, mleczko kokosowe (najlepiej light - jest wtedy bardziej płynne i lżejsze)oraz ananas - świeży lub z puszki. Do woka na rozgrzaną oliwę wrzucamy duże plastry imbiru (ok. 5), papryczki chilli (bez pestek), ząbek czosnku w całości - rozgnieciony pięścią lub nożem, liście kafiru (3) oraz rozbitą lekko tłuczkiem do mięsa trawę cytrynową. Na przyprawy wrzucamy obrane wcześniej krewetki (warto również pamiętać o wcześniejszym wyjęciu przewodu pokarmowego z krewetek.
Gdy krewetki się zaróżowią, należy wyjąć je z woka, aby nie stwardniały. Do przypraw wlewamy mleczko kokosowe oraz pastę curry. Dusimy przez 15 min, a następnie wrzucamy pokrojonego ananasa (wraz z odrobiną soku jeśli jest z puszki) oraz krewetki. Jeśli ktoś lubi można dodać odrobinę sosu sojowego. Smacznego! Ola
